RSS
 

Posts Tagged ‘tbilisi’

Tbilisi w obiektywie

09 sie

Latem zeszłego roku na jednej z naszych wycieczek była Eliza. Zwiedzała jak wszyscy, na robienie zdjęć było mało czasu. Sam nie wiem jak i kiedy je zrobiła. Niektóre fotografie mnie zaskoczyły. Znam te miejsca, byłem w nich wielokrotnie, ale dzięki tym zdjęciom ujrzałem je na nowo.

Tbilisi katedra Cminda Sameba

Widok z progu katedry św. Trójcy (Cminda Sameba). Po prawej stronie flaga Gruzji. Duży czerwony krzyż w środku i cztery mniejsze w narożnikach. Ten wzór został wprowadzony przez prezydenta Saakaszwilego po rewolucji róż. Nawiązano tym samym do starej, średniowiecznej symboliki. Na fladze znajdującej się po lewej stronie przedstawiony jest krzyż św. Nino, znak gruzińskiego chrześcijaństwa.

tbilisi_cerkiew_sw_trojcy_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Katedra św. Trójcy. Wyświęcona w 2004 r. stała się jednym z symboli odrodzonej Gruzji. Olbrzymia (98 m wysokości), wybudowana na wzgórzu, widoczna jest niemal z każdego miejsca w Tbilisi. Zwiedzanie stolicy zaczynamy właśnie od niej.

tbilisi_abatubani_carskiebanie_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Okolice tbiliskich łaźni. Wojciech Górecki pisał, że kąpiel w nich jest jak modlitwa w tysiącletniej katedrze. Są tu od średniowiecza. Może nawet dłużej. Nawet nazwa miasta ma z nimi wiele wspólnego. Po polsku Tbilisi, to po prostu Cieplice (tbili, tpili znaczy ciepły). Na przełomie V i VI wieku król Wachtang Gargasal przeniósł tu stolicę z sąsiedniej Mcchety. Skusiły go gorące źródła. Pomnik wielkiego władcy wznosi się dziś po drugiej stronie ulicy, obok kościoła Metechi.

tbilisi_anczischati_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Anczischati. Malutki kościółek z VI wieku! Najstarszy w Tbilisi. Łatwo go minąć, zignorować. Z zewnątrz, na pierwszy rzut oka, wygląda na mało interesujący. Ale wejść należy koniecznie! Trójnawowa bazylika, surowa w wyglądzie, z charakterystycznymi ceglanymi kolumnami. Na sklepieniu przecudna feeria barw starych fresków.

tbilisi_sioni_noc_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Katedra Sioni. Ważne miejsce. Przechowywana jest tu największa relikwia gruzińskiego Kościoła – krzyż św. Nino. Tu mają miejsce ważne uroczystości, również o charakterze państwowym. Dwieście lat temu, zebranym w katedrze dostojnikom, rosyjski generał oznajmił, że z rozkazu cara takie państwo jak Gruzja właśnie przestało istnieć. Świątynia pochodzi z XI-XII wieku.

tbilisi_noc_mostekpokoju_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Tbilisi nocą. Próbuję przypomnieć sobie moje pierwsze wrażenie. Sprzed kilku lat, kiedy wybrałem się tu by sprawdzić jak uprawiać turystykę. Jechałem taksówką z lotniska. Czy mi się podobało? Tak, zdecydowanie tak. Dziś podoba mi się jeszcze bardziej. Z każdą kolejna wizytą mocniej. Niedawno doszła nowa atrakcja, kolejka linowa, prowadzące spod cerkwi Metechi do zamku Narikała. Widoki imponujące. Warto wjechać dwa razy. W dzień i w nocy.

tbilisi_nikopirosmani_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Niko Pirosmaniszwili, dla ułatwienia zwany Pirosmanim. Dziś bohater i ozdoba gruzińskich muzeów. W 1918 r. zmarł z głodu. Samouk, genialny prymitywista. Na życie próbował zarobić malując szyldy w tbiliskich karczmach. Najsłynniejsze obrazy przedstawiają obficie zastawione stoły i szczęśliwych ludzi, po gruzińsku cieszących się wybornym winem. Na zdjęciu kolaż w jednej z restauracji. Fotografia ukazująca twarz mistrza znajduje się w lewym górnym rogu.

tbilisi_ulica_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Nie bardzo wiadomo czy za fasadą ceglanego budynku jest jeszcze cokolwiek. Kuchnia, sypialnia, łóżko? Ktoś tam mieszka? Da się tam w ogóle mieszkać? Takich domów-nie-domów jest w tbilisi_ikona_dawidbudowniczy_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgoszTbilisi sporo. Ruiny są realnym śladem minionej epoki. O tym, że tu się jednak żyje, świadczy widoczny dookoła ruch. Wznoszone są nowe budynki, remontowane stare… No i ci ludzi przed murem. Z kuflem piwa, z papierosem, z uśmiechem. Jest jakoś  pogodnie. I bezpiecznie! Może właśnie to sprawia, że mam nieodparte uczucie, iż wszystko tu jest na dobrej drodze.

Dawid IV Wielki, Budowniczy. W wieku 16 lat został królem. Oswobodził i zjednoczył kraj. Wojska tureckie wygnał aż za granice Armenii. Fundował stypendia zdolnej młodzieży. Wznosił klasztory i uniwersytety. Wprowadził kraj w okres największej świetności (XII wiek). Został świętym Kościoła gruzińskiego. Jego ikonę zobaczymy w wielu cerkwiach. Zawsze z makietą budynku w dłoni. Historię jego rządów opowiadamy w drodze do klasztoru Gelati w okolicach Kutaisi. Tam został pochowany.

tbilisi_metechi_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Cerkiew Metechi. Znajduje się chyba we wszystkich programach wycieczek. Pochodzi z okresu średniowiecza. Wnętrze mało ciekawe, nie zachowało się nic z zabytkowych zdobień. Za to roztacza się stąd piękny widok. Na tbiliską starówkę, rzekę Mtkwari, pałac prezydencki…

tbilisi_noc_kawiarnie_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Tbiliska starówka nocą…. Więcej w artykule „Tbilisi – Tyflis”.

tbilisi_kolejkagorska_krzysztofmatys_fot_eliza_wielgosz

Nowoczesna kolejka górska. Kolejna atrakcja Tbilisi.

Tekst: Krzysztof Matys

Zdjęcia: Eliza Wielgosz

Wycieczki do Gruzji.

 
 

Gruzja, czyli Sakartwelo

29 lip

Tak jak dla Ormian ich ojczyzną nie jest Armenia tylko Hajastan (więcej na ten temat tu), tak dla Gruzinów ich kraj to Sakartwelo. Nazwa ta pochodzi od Kartlii, czyli centralnej części państwa  (z Tbilisi na zachód, w kierunku Gori). Sakartwelo to kraj Kartlów. W warstwie legend lud ten pochodzić ma od mitycznego półboga Kartlosa.

Wielka przyjemność Gruzinom sprawimy wznosząc  toast „Sakartwelo gaumardżos!”. W wolnym przekładzie: Za Gruzję!  Gaumardżos to odpowiednik naszego „na zdrowie”, ale dosłownie znaczy raczej „za zwycięstwo”.

Tbilisi, św Jerzy, krzysztofmatys

Św. Jerzy na Placu Wolności w Tbilisi

Skąd zatem wzięła się nazwa Gruzja (po angielsku Georgia)? Według popularnego poglądu od patrona kraju, czyli św. Jerzego ( grec. Georgios, łac. Georgius, ang. George). Georgia jest po prostu formą żeńską imienia Jerzy.

Tak na marginesie, w języku polskim słowo Gruzja powstało dość późno i zostało zaczerpnięte z rosyjskiego „Грузия”. Kilka lat temu, na fali antyrosyjskich nastrojów, rząd w Tbilisi postulował by kraje, w których występuje ta forma zmieniły ją na wersję angielską. Ciekawe jak byśmy zapisywali to po polsku. Może Dżordżia?

Pogląd, jakoby nazwa kraju miało pochodzić od św. Jerzego jest błędny. Powstał ponieważ w ten sposób na siłę próbowano znaleźć jakieś wytłumaczenie. Teoretycznie, niby wszystko się zgadzało, więc na dobre zadomowił się w popularnych publikacjach. Tymczasem prawda jest inna. Już wiele lat temu pisał o tym D. Marshall Lang w swym klasycznym dziele pt. „Dawna Gruzja”.

Nazwa ta została nadana przez sąsiadów. Dokładniej przez Persów. Wśród wspaniałych zabytków Muzeum Narodowego w Tbilisi mamy srebrną paterę pochodzącą z pierwszej połowy III wieku. Przedstawiony jest na niej mężczyzna z perskim nakryciem głowy. W dłoni trzyma kwiatek. Znajdująca się na niej inskrypcja w języku pachlawijskim mówi, że jest to dar dla władcy terytorium określanego czterema spółgłoskami „g-r-z-n”. Jest to najstarszy znany nam zapis nazwy kraju, z której w końcu powstała polska wersja, czyli „Gruzja”.

Tekst i zdjęcia Krzysztof Matys.