Dwa kraje, jedna wycieczka. To dobry pomysł.
Na pierwszy rzut oka wygląda na dość egzotyczne zestawienie. Armenia jest krajem ortodoksyjnie chrześcijańskim (pierwszym na świecie, w którym chrześcijaństwo stało się religią państwową – już w 301 roku!). A Iran to oczywiście islam w dość radykalnej postaci. Tym lepiej. Będzie ciekawie. Zobacz artykuł „Iran – tajemniczy Orient”.
Armenia ma granice z 4 krajami. Są to: Turcja, Azerbejdżan, Gruzja i Iran. Dwa pierwsze nie utrzymują z Armenią stosunków dyplomatycznych. Granice są zamknięte. Oknem na świat dla Ormian pozostaje Gruzja i Iran. Dzięki otwartości Armenii władze w Teheranie mogą choćby częściowo obchodzić zachodnie embargo.
Atutem takiego programu wycieczki jest również możliwość zwiedzenia bardzo interesującego pogranicza. Miejsca, gdzie łączą się dwie cywilizacje. Tu kończy się świat chrześcijan i zaczyna islam. Nie jest to granica ostra, cywilizacje się przenikają. Jednym z przykładów są ormiańskie świątynie na terytorium Iranu – w mieście Jolfa zwiedzamy pochodzący z IX wieku kościół św. Stefana.
Do Iranu warto pojechać właśnie teraz. Dlaczego? Bo Iran się zmienia. Nowy prezydent rozpoczął dialog z Zachodem. Zmiany widać na ulicach. Zrobiło się weselej, bardziej kolorowo. Pisze o tym Jacek Świercz w artykule o Iranie. Dalej historia może pobiec bardzo szybko i za kilka lat będzie to już inny kraj. Powtarza się tu schemat z innych stron świata, od Etiopii po Birmę. Jeszcze trochę i skończy się egzotyka, zostanie czysta komercja.
Póki co jest jeszcze naturalnie, prawdziwe. Turystów niewielu. Ludzie bardzo życzliwi, otwarci, ciekawi świata. Bezpiecznie.